Genialny koleś - świetnie szydzi właściwie ze wszystkiego. Od pochodzenia i różnic kulturowych
poprzez religię, zakłamanie i fałsz (scena w Bruno, gdzie aktorka siedząca na meksykaninie mówi o
pomaganiu ludziom) na orientacji kończąc. To nie jest błazen, wręcz przeciwnie - inteligentny facet,
który poprzez odpowiednią manipulację pokazuje jak jest naprawdę.
Cenię go przede wszystkim za to, że w oprócz reżyserowanych (Dyktator, Ali G) i improwizowanych
(Borat, Bruno) komediach potrafi grać również w całkiem poważnych filmach. Swoją drogą musi
mieć odwagę - podczas kręcenia dość kontrowersyjnych zdjęć do powyższych komedii miał
styczność z prawdziwymi ludźmi, nie aktorami. Nie mógł zupełnie przewidzieć co się stanie, jedno
słowo za dużo i... Nie zdziwiłbym się, jakby go ktoś zlinczował :)
Pythoni też szydzili ze wszystkiego. Kilkadziesiąt lat wcześniej.
Cohen nie jest pierwszym i nie jest ostatnim komikiem o takiej "charakterystyce".
napisałem to 2 lata temu. Jak ten czas leci :)
wracając do tematu: nie stwierdziłem oryginalności Cohena ani nie znieważyłem Montiego Pythona. Tego pierwszego cenię za brak jakichkolwiek barier i granic. Tych drugich za bycie kultowymi i genialne gagi.
Że też ktoś czyta moje dawne wypociny...
Zdecydowanie to pokazał w propozycji Netflixa: The Spy. Miniserial szpiegowsko-dramatyczny oparty na faktach, genialnie zagrany.